8 sierpnia 2008

Zachód Warszawy okiem obserwatora ptaków


Wielu miłośników przyrody uważa, że aby podziwiać zwierzęta należy udać się w daleką podróż do dzikich ostępów, a ze stolicy należy udać się co najmniej do Puszczy Kampinoskiej. Na szczęście wiele zwierząt już dawno przystosowało się do życia w warunkach miejskich, a na przedmieściach czują się wręcz wyśmienicie. Kto w Warszawie ma ochotę zobaczyć trochę ptaków sam lub pokazać dziecku jak wyglądają niektóre z nich (a nie chce mu się iść do zoo), powinien wyruszyć na obrzeża stolicy, np. na zachód (Wola-Jelonki-Bemowo).
Dobrym miejscem do obserwacji i fotografowania ptaków miejskich jest Park Szymańskiego na Woli (między ulicami Elekcyjną, Wolską, Prymasa Tysiąclecia i Górczewską). W ładnym i przestronnym parku roi się od wron, gawronów, kawek, srok, wróbli, grzywaczy, sierpówek, a w stawie 100 metrów od ulicy Wolskiej zawsze można zobaczyć niepłochliwe krzyżówki i łyski.
Świetnym miejscem do obserwacji gatunków parkowych i leśnych jest z kolei park przy fosie na Bemowie (pomiędzy ulicami Obrońców Tobruku i Księcia Bolesława). Okolica obfituje w sójki, wilgi, dzięcioły duże i zielone, a także dzwońce i czyże. Zobaczyć tu można również muchołówki szare, a także bażanty.


Kto nie widział nigdy skowronka, a chciałby go zobaczyć, powinien udać się na Jelonki, na ulicę Batalionów Chłopskich i iść nią do końca i dalej polną drogą. Tam bez problemu dostrzec można zarówno skowronki, jak i wiele innych ptaków. Sporo jest pliszek siwych i żółtych, świergotków polnych, a także kuropatw i pustułek. Czasem można usłyszeć głos przepiórki, a nawet zobaczyć błotniaka stawowego.
Każdy Warszawiak mieszkający na lewym brzegu Wisły może więc dotrzeć do niezłych miejsc obserwacji ptaków w ciągu niecałej godziny. Warto więc czasem zamiast oglądać filmy przyrodnicze wziąć lornetkę i ruszyć w teren, nie trzeba w końcu od razu jechać do Amazonii...

Szakal

Brdą przez Bory Tucholskie



Na Pomorzu Zachodnim sporo jest pięknych miejsc. Wiele osób jeździ nad Drawę, ale mniej turystów odwiedza Brdę, którą uważam za jeden z najlepszych i najatrakcyjniejszych szlaków kajakowych w Polsce. W odróżnieniu od wielu innych rzek nie można tu mówić o monotonii. Rzeka na różnych odcinkach płynie to przez lasy, to przez łąki, to przez bagna. Raz jej nurt jest leniwy i spokojny, czasem wartki i płynie się jak po rzece górskiej. Brda przepływa przez mnóstwo różnej wielkości jezior, wiele z nich jest po prostu wymarzonym miejscem do kąpieli. W odróżnieniu od Mazur ludzi jest tu znacznie mniej, na brzegach jest znacznie czyściej, a nad niektórymi jeziorami możemy rozkoszować się niezmąconą ciszą przez cały dzień, bo np. pływa po nim tylko jeden rybak.

Wybierając się na Brdę warto przemyśleć , który odcinek wybrać. Oczywiście w dwa tygodnie, a nawet krócej, można przepłynąć całą spławną część, ale zmusza to do pośpiechu i nie pozwala zbyt na piesze zwiedzanie okolicy. Górna część Brdy przypomina nieco Czarną Hańczę czy Korytnicę i polecam ją przede wszystkim osobom poszukującym ciszy i nieco bardziej doświadczonym kajakarzom (sporo przeszkód). Dolny bieg Brdy jest idealny dla rodzinnych spływów. Wiele pięknie położonych pól biwakowych i miejsc do kąpieli (zarówno nad rzeką jak i nad jeziorami). Duże wrażenie robią mosty pod którymi przepływa się stosunkowo często. Warto odwiedzić Fojutowo, by zobaczyć akwedukt z XIX w.
Brda płynie przez Bory Tucholskie. Nie należy zapominać, że jedynie niewielki ich fragment leży na terenie parku narodowego, natomiast mnóstwo cudownych krajobrazów można podziwiać również na terenie Zaborskiego i Tucholskiego Parku Krajobrazowego. W dolinie Brdy nie ma zbyt wielu obszarów bagiennych przez co stosunkowo mało tu komarów. Dokuczają głównie gzy, jednak w porównaniu z innymi ciekami jest tu ich umiarkowana liczba. Warto każdego dnia zwiedzić tereny w pewnej odległości od rzeki. Sporo jest tu malowniczych duktów leśnych i małych jeziorek oligotroficznych. Głównie w parku narodowym występują jeziora lobeliowe, które stanowią pewną ciekawostkę geograficzno-florystyczną.


Bogactwo przyrodnicze w Dolinie Brdy jest ogromne. Wystarczy powiedzieć, że nad rzeką codziennie można zobaczyć zimorodka, czy tracze nurogęsi, a przy odrobinie szczęścia schodzące do wodopoju jelenie i dziki. Bardzo przyjemne wrażenie robi czysta woda Brdy. W wielu miejscach widać dno mimo głębokości 4 metrów. Co jakiś czas pod wodą dostrzec można jakąś naprawdę grubą rybę, raz widziałem tu szczupaka półmetrowej długości.
Dzięki dość dobrze rozwiniętej infrastrukturze turystycznej i sieci dróg leśnych warto wybrać się w Bory Tucholskie również rowerem. Jako bazy wypadowe szczególnie polecam miejscowości Swornegacie i Charzykowy. Gdy tylko odwiedzicie te okolice przekonacie się, że jest to naprawdę śliczny region.
Szakal